Podsumowanie (dla tych co nie lubią czytać)
Startup Weekend Łódź to było świetne wydarzenie. Sama forma zmusza uczestników do współpracy i bycia otwartym. Przez ostatni rok nie poznałem tylu ludzi co podczas tej imprezy. Wykorzystałem moje zapasy na bycie miłym i towarzyskim na pół roku do przodu.
Organizatorzy dali radę. Wszystko było bardzo dobrze zaplanowane, zawsze wiedziałem gdzie i o której godzinie będzie następny punkt programu. Cały czas w lodówce chłodził się zapas redbulla a stoły uginały się pod ilością jedzenia.
Jeżeli ktoś miał pomysł na biznes, lub chciałby się tylko dowiedzieć o co chodzi z tymi startup'ami - Startup Weekend jest idealny. W ciągu 3 dni mentorzy znokautowali mnie pytaniami niezliczoną ilość razy. Ale właśnie te ich celne pytania były dla mnie najcenniejsze. W 3 dni dostałem ogromny zastrzyk wiedzy o prowadzeniu biznesu. Startup Weekend to najlepszy pomysł na spędzenie weekendu w mieście... no chyba że hackathon ;)
Podsumowując, spędziłem ponad dwa dni rozmawiając o biznesie, jedząc pizze, popijając redbulla i dobrze się bawiąc z moim wspaniałym zespołem. Na pewno nie opuszczę kolejnych edycji.
Wstęp (tak jak Pani w szkole uczyła)
Muszę przyznać że nie do końca wiedziałem na co się piszę zgłaszając się na Startup Weekend Łódź (SWL). Wtedy myślałem że SWL to rodzaj hackathonu. Nie miałem żadnych planów na weekend i tak pewnie spędziłbym go kodząc - dlaczego nie stworzyć czegoś co się przyda komuś?
Rejestracja zaczęła się o 18:30 w piątek. Dostałem piękną czerwoną plakietkę, symbol introwertyka (albo Software Developera). Były jeszcze 2 kolory, niebieski dla designerów i grafików oraz żółty dla „non-technical”. Od razu wiesz z kim rozmawiasz ;)
Po oficjalnym rozpoczęciu i kilku zabiegach organizatorów aby rozruszać nasze zasiedziałe tyłki przyszedł czas na “pitch’e”. Co to jest “pitch”? Sam musiałem sprawdzić. „An argument or other persuasion used in selling” (wg Collins English Dictionary). W moim odczuciu „pitch” to krótka wypowiedź podczas której starasz się przekonać innych do Twojego pomysłu.
W przypadku SWL, scena i mikrofon były dostępne na 60 sekund dla każdego kto chciał przedstawić swój pomysł na biznes. To był moment przekonywania potencjalnych członków zespołu że Twój pomysł jest wart ich czasu i żeby przyłączyli się do Ciebie na kolejne 2 dni.
Po serii pitch’ów każdy z widowni dostał 2 żetony będące głosem na “tak” dla danego pomysłu. Pomysłów było chyba ponad 25, niektóre genialne, inne banalne i będące kopią czegoś co już istnieje. 12 pomysłów, które zebrały najwięcej żetonów mogły brać dalej udział w konkursie.
Przez kolejne pół godziny formowały się zespoły. Każdy kto był tam szukał sobie zespołu w którym będzie pracował resztę weekendu. Ja po prostu podszedłem do zespołu którego pitch najbardziej mi przypadł do gustu i zapytałem czy znajdzie się u nich miejsce dla kolejnego programisty. W tamtym momencie w zespole był Bartek Witczak, Maciek Bołtromiuk i Maciek Kucharek (tak, tak znacie ich z Łódzkiego JUG-a). Potem dołączyły do nas jeszcze 4 świetne osoby i tak powstał zespół „Skill Boost” :D
Skill Boost Team - foto wykonał Fotokomet Michał Karasiński |
Rozwinięcie akcji
Skill Boost był pitchowany przez Maćka Bołtromiuka. Idea jest bardzo prosta: stworzyć portal do organizowania darmowych warsztatów IT. Pomóc programistom którzy chcą poprowadzić warsztaty ale nie chcą zajmować się organizowaniem ich. Jeżeli na myśl przychodzi Ci meetup.com to jesteś na dobrej drodze. Dodaj do tego pomoc w znalezieniu sali, rozpropagowanie warsztatu i już wiesz czym jest Skill Boost. Ja kupiłem tę idee, kilka razy udało mi się zorganizować coś w mojej firmie, ale na myśl o organizowaniu tego na większa skalę miałem dreszcze.
Była godzina 22, zespoły były dobrane. Naszym zadaniem było podzielenie się pracą na następne 2 dni i właściwie ustalić co chcemy pokazać w niedzielę. W tym samym czasie pojawili się mentorzy. Mentor to osobnik bardzo bystry i inteligentny. Biegły w sztuce komunikacji oraz wielkie doświadczenie posiadający. Mentorzy to osoby znające się na biznesie, ludzie którzy posiadają kilka swoich firm, lub zarobili już tyle że teraz zajmują się inwestowaniem w startupy. Organizatorzy odwalili kawał dobrej roboty, zaprosili naprawdę wspaniałych ludzi i to w ilości wręcz dla mnie przytłaczającej. Były momenty że rozmawialiśmy z jednym mentorem, a drugi już czekał, nie przerywając pierwszemu, ale też chcąc usłyszeć o naszym pomyśle i udzielić wskazówek. Te wskazówki były naprawdę pomocne. Po kilku pytaniach od pierwszego mentora uświadomiłem sobie że o robieniu biznesu nic nie wiem. Potem było jeszcze gorzej...
Zaczynaliśmy z przekonaniem że nasz startup nie musi właściwie zarabiać, pieniądze nie są nam potrzebne (4 programistów-marzycieli :) ) Szybko okazało się że są potrzebne, i to w bardzo dużej ilości. Po kilku nokautach naszego pomysłu, resztę wieczoru (a właściwie nocy) spędziliśmy uzupełniając naszą idee, szukając sposobów na to aby ją urzeczywistnić, ale także aby sama potrafiła zarobić na serwery na których śmiga ;)
Drugi dzień - sobota był pełen pracy. Cały czas pracowaliśmy nad naszym pomysłem. Co oferujemy naszym użytkownikom, jak będziemy pozyskiwać nowych itp. Oczywiście cały czas zaglądali do nas mentorzy i organizatorzy, którzy byli świetnymi obiektami do weryfikacji naszych pomysłów. Obdzwoniliśmy też naszych znajomych - sprawdzaliśmy ile tak na prawdę osób skorzystałoby z naszej pomocy. Okazało się że większość osób poprowadzi warsztat w wybranym przez siebie temacie o ile My zapewnimy sale i zajmiemy się rozgłoszeniem tego. Wpadliśmy w euforię! Tak to działa! To jest potrzebne! Obdzwoniliśmy kilka firm IT - one też bardzo pozytywnie zareagowały - dadzą salę, pizzę, a i na piwo po warsztacie też znajdą się fundusze.
Implementacja w toku - foto wykonał Fotokomet Michał Karasiński |
Ostatni dzień - niedziela. Mentorów przybywa, naprawdę jest ich coraz więcej! Uruchamiamy stronę, fanpage na fb. Ciągle sprawdzamy kto jest zainteresowany naszym pomysłem. Udało nam się uruchomić pierwszy warsztat! Jest mentor, są głodni wiedzy słuchacze, jest firma która udostępni nam sale. Druga część zespołu od rana pracuje nad finałową prezentacją. Każdy z zespołów ma 3 minuty na przedstawienie swojego pomysłu, opisanie co udało im się zrobić przez ostatnie 2 dni, czy zweryfikował swój pomysł, czy znaleźli klientów. Potem jest czas na pytania, jury ma 2 minuty na wiercenie w pomyśle i znalezienie słabych stron.
Nasz zespół reprezentuje Bartek. Wchodzi na scenę i daje najlepszy pitch jaki do tej pory słyszało jury na SWL. Jestem tego pewien bo Bartek był pierwszym „pitch'ującym” ;) Potem kolejne zespoły. Czekamy na werdykt.
A tak wygląda pitch'ujący Bartek - foto Fotokomet Michał Karasiński |
Zakończenie
Niestety nie udało nam się znaleźć w pierwszej trójce, były lepsze zespoły i to przyznaję z czystym sumieniem - te zespoły zasłużyły na to. Zrobiły niesamowity show, ukończyły prototyp, miały oczywistą strategię i potrafiły sprzedać swój pomysł. Jednak ja nie czułem że przegraliśmy, udało nam się zorganizować pierwszy warsztat i to już sprawia że było warto!
No comments:
Post a Comment